Podczas spaceru natknęłam się na kamienicę. Pod nogi mi co prawda nie wpadła, ale zwróciła moją uwagę z powodu drzwi. Pięknych drzwi. Odnowione, zresztą jako chyba jedyny element budynku, budzą zachwyt - nie tylko mój.
Ta wspaniałość dostępna tu, niedaleko. Na Łazarzu, przy ulicy Matejki. Jest to secesyjna kamienica. I mimo tego, że pani na plastyce kazał kiedyś zrobić album na ocenę, to historia sztuki nie jest moją dobrą stroną. Wolę podziwiać...
i tu mi trochę przeszkodził cień drzew z parku po przeciwnej stronie ulicy:
26 listopada 2009
25 listopada 2009
Do zobaczenia z Poznaniu...
Owszem urodziłam się w Poznaniu, mieszkam tu od lat osiemnastu. I strasznie to miasto kocham, choć brudne ono, smutne czasem, a i ludzie nie zawsze przyjaźnie nastawieni. Warszawiacy mówią - "przedmieścia", a ja mówię miasto. Moje miasto, ze schowanym wewnątrz Świętym Łazarzem - jedyną słuszną dzielnicą. Mojego dzieciństwa.
Bo nigdzie nie ma takiego zachodu słońca. Tu ulica Wyspiańskiego.
Bo nigdzie nie ma takiego zachodu słońca. Tu ulica Wyspiańskiego.
Subskrybuj:
Posty (Atom)