29 grudnia 2009

przyjaźń.

Podążając do Empiku w celu zakupu kalendarza (swoją drogą niewielki mają wybór w tym roku i drogo), przemierzając ulicę Ratajczaka, przyuważyłam dwie płaskorzeźby.

przyjaźń polsko - radziecka


jeden z nich to raczej na pewno Mickiewicz, co do drugiego nie mam pewności (Słowacki?)

20 grudnia 2009

Wigilie Polskie - dzień ostatni






Grający Adama Mickiewicza - Adam Marjański i wcielający się w postać Juliusza Słowackiego Andrzej Matul

W środku p. Barbara Wachowicz otoczona przez odtwarzające role Telimeny, Misi Mickiewiczówny, Zosi i Maryli aktorki.

16 grudnia 2009

Wigilie naprawdę polskie.

Bardziej polskiej Wigilii chyba nigdzie indziej nie ma.
Byłam dzisiaj na pierwszej próbie przedstawienia "Wigilie Polskie" właśnie. W zeszłym roku myślałam, że jak powiem, że występuję w tymże przedsięwzięciu to wszyscy padną na kolana i będa mi zazdrościć. Otóż nie, bo nikt nie wiedział co to. A o pani Barbarze Wachowicz w życiu nie słyszał.
A jednak szkoda, mimo, że mam znam na pamięć wszystkie piesni i piosenki, a także żenujące żarty prowadzącego to dla kogoś kto pierwszy raz ma zaszczyt uczestniczyć w "Wigiliach" są one niewątpliwie śmieszne. A na pewno zaskakujące. Zwłaszcza kiedy na scenę proszony jest ochotnik z widowni (ochotnik to bardzo dumnie brzmi, ale niech będzie) i pytany jest o znajomość wierszyka "Wyznanie wiary dziecięcia polskiego" (dla ułatwienia, zaczyna się od słów: "Kto ty jesteś"). Kto umie cały, no kto?
Dla wyjaśnienia, na scenie robię za harcerkę (czyli za siebie). I wraz z kilkunastoma innymi członkami ZHP i ZHR śpiewamy "Święta miłości kochanej Ojczyzny", a potem do końca przedstawienia siedzimy na ławce i robimy dobre wrażenie. Ale co najważniejsze, płacą nam za to :)
Dla mnie świetnie, dla dzieciaków trochę nudno. Poza tym niezła lekcja historii. Trochę Mickiewicza (a nawet dużo), Słowackiego (Słowacki robi mistrzowskie miny, zwłaszcza kiedy przedszkolaki śpiewają "Oj Maluski"). Zresztą same dzieciaczki są przewspaniałe. Atmosfera też jest miła. Najciekawiej jest w czasie oklasków i w garderobie, ale o tym co się tam dzieje i mówi nie będę pisać ;P Pani Basia widzi i słyszy wszystko...

7 grudnia 2009

W górach...

Jako, że w portfelu pusto, a apetyt na górskie wędrówki rosnie postanowiłam wybrać opcję "dobre i tanie". Za jedyne 15 złotych polskich wykupiłam eksluzywną wycieczkę w najwyższe góry na swiecie. Były one ponoć wyższe niż "nasza Malta" (widać w Kołobrzegu wg zasady - na bezrybiu i rak ryba, na nizinie i Malta góry).
Ale do rzeczy.
Wczoraj wybrałam się na koncert projektu "W górach jest wszystko co kocham", który odbyl się w sali wielkiej Centrum Kultury Zamek.
Nie było co prawda ogniska, pieczonych kiełbasek i podobnych atrakcji. Ale zasada, że na bezrybiu...itd jest wiecznie żywa, więc wystarczyło wyobrazić sobie widoki, połoniny i górali. Co nie było trudne przy dźwiękach znanych i nieznanych przebojów i nie przebojów piosenki turystycznej i górskiej.

Wystąpili:
Raz do roku
Pod jednym dachem
Cisza jak ta
Dom o zielonych progach
A nastepny koncert już za rok. Polecam i zapraszam. Swoją drogą można spotkać mnóstwo znajomych na takiej imprezie...

Mój faworyt. "W naszym niebie", zespół Cisza jak ta.
Nagranie co prawda z maja, ale to nie szkodzi.


I trochę o górach. "Zostanie tyle gór" Domu o Zielonych Progach

26 listopada 2009

Podczas spaceru natknęłam się na kamienicę. Pod nogi mi co prawda nie wpadła, ale zwróciła moją uwagę z powodu drzwi. Pięknych drzwi. Odnowione, zresztą jako chyba jedyny element budynku, budzą zachwyt - nie tylko mój.
Ta wspaniałość dostępna tu, niedaleko. Na Łazarzu, przy ulicy Matejki. Jest to secesyjna kamienica. I mimo tego, że pani na plastyce kazał kiedyś zrobić album na ocenę, to historia sztuki nie jest moją dobrą stroną. Wolę podziwiać...






i tu mi trochę przeszkodził cień drzew z parku po przeciwnej stronie ulicy:

25 listopada 2009

Do zobaczenia z Poznaniu...

Owszem urodziłam się w Poznaniu, mieszkam tu od lat osiemnastu. I strasznie to miasto kocham, choć brudne ono, smutne czasem, a i ludzie nie zawsze przyjaźnie nastawieni. Warszawiacy mówią - "przedmieścia", a ja mówię miasto. Moje miasto, ze schowanym wewnątrz Świętym Łazarzem - jedyną słuszną dzielnicą. Mojego dzieciństwa.

Bo nigdzie nie ma takiego zachodu słońca. Tu ulica Wyspiańskiego.



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...